Przestań być własnym zaprzeczeniem

Tematy: Relacje

Najczęstszym problemem, z jakim od lat trafiają do mnie klienci jest ogólny brak zadowolenia ze swoich relacji z płcią przeciwną. Niekiedy oznacza to, że mężczyzna od dłuższego czasu kompletnie nie poznaje żadnych kobiet. Czasami chodzi o to, że dziewczyna nie może zbudować trwałego związku, na którym jej zależy. Innym razem problem sprowadza się do ciągłego trafiania na niewłaściwe osoby. Ale zdarza się też coś, co nazywam: cierpieniem spowodowanym zaprzeczaniem samemu (lub samej) sobie. I o tym dziś porozmawiamy.

Aby lepiej zobrazować Ci o co chodzi - wyobraź sobie Angelikę. Tleniona blondynka, lat 35, ze sztucznymi piersiami wielkości własnej głowy. Stała bywalczyni modnych, warszawskich klubów, na parkiecie których błyszczy. Dzięki kusym sukienkom, energicznej gestykulacji i głośnemu rechotowi Angelika przyciąga uwagę wszystkich osób, w pobliżu których się znajduje. W tym oczywiście facetów, którzy ślinią się na widok jej głębokiego dekoltu, kołyszących się bioder i ostrego makijażu.

Część mężczyzn nie tylko patrzy się na Angelikę, ale również do niej zagaduje. Przy okazji zapraszając do swojej loży, proponując drinka lub ewentualnie częstując ścieżką podobno dobrej jakościowo kokainy. Dziewczyna z tych propozycji zawsze, śmiało korzysta. Nie jest już przecież małolatą, która boi się facetów i nie zastanawia się o co w tej grze tak naprawdę chodzi. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jej najlepszy czas już się kończy i że powinna bez zbędnych ceregieli wykorzystywać własne wdzięki. 

Każda impreza Angeliki kończy się dokładnie tak samo. W pokoju hotelowym, z przypadkowym facetem, którego poznała kilka godzin wcześniej. Po wspólnym zbliżeniu przeważnie zapala papierosa, zamawia taksówkę, zostawia mężczyźnie swój numer i wraca do domu. Bez wyrzutów sumienia, bez poczucia wstydu czy jakichkolwiek, nieprzyjemnych emocji. Bo ona naprawdę lubi ten styl życia. Lubi się dobrze bawić, lubi poznawać płeć przeciwną. Lubi seks, używki i trochę adrenaliny towarzyszącej temu wszystkiemu.

Angelika już od paru, dobrych lat nie wierzy w to, że uda jej się założyć z kimś rodzinę, choć kiedyś bardzo tego chciała. Bo wszyscy tylko patrzą na jej cycki. Bo facetom chodzi tylko o jedno. Bo każdy gość zaprasza ją do hotelu. Bo gdy spotyka się z kimś po raz drugi czy trzeci, to również kończy się na seksie. Bo traktują ją przedmiotowo. Bo nikt nie jest wobec niej romantyczny. Bo mężczyźni nie chcą się z nią wcale związać. 

Jednak dla równowagi porozmawiajmy sobie także o Bogdanie. Już lekko siwiejącym brunecie, lat 45, ubierającym się w eleganckie, szyte na miarę garnitury. Bogdan każdego weekendu wychodzi na miasto, by móc poznać jakąś atrakcyjną dziewczynę. Do zaskarbienia sobie uwagi płci pięknej najczęściej używa swoich ciężko zarobionych w korporacji pieniędzy. Będąc w klubie każdą znajomość rozpoczyna od postawienia kobiecie drinka lub drogiego szampana. Później przez kilkanaście minut opowiada o tym ile zarabia, czym jeździ, jak duże ma mieszkanie i gdzie leci za miesiąc na wycieczkę.

Nie wszystkim dziewczynom takie gadanie imponuje, ale przynajmniej oczy części z nich zaczynają błyszczeć, a zamiast twarzy Bogdana widzą przed sobą podobiznę Zygmunta I Starego. Z takimi kobietami Bogdan ma zdecydowanie łatwiej. Wie, że wystarczy pójść z nimi kilka razy do ekskluzywnych restauracji, kupić parę prezentów, zabrać do fajnego spa i seks będzie prawie, że pewny. I rzeczywiście, często okazuje się to prawdą, a wydane kilka tysięcy złotych - na pozór dobrą inwestycją. 

Bogdan dzięki tej strategii nie narzeka na brak kobiet. Sporo dziewczyn chce z nim spędzać swój czas, co powoduje, że jest on święcie przekonany o tym, iż jego metoda działa całkiem nieźle. W prawdzie żadna z takich znajomości nie trwa dłużej niż kilka tygodni, ale przecież nie ma w tym nic złego. Bogdan tak czy inaczej znajdzie sobie zaraz kogoś nowego. 

Nasz bohater w głębi duszy chciałby mieć jedną kobietę, która go pokocha, ale nie wierzy, że jest to w ogóle możliwe. Bo spotykanym przez niego laskom zależy tylko na pieniądzach. Bo kobiety to materialistki. Bo dziewczyny traktują go jak chodzący portfel. Bo babki są wyrachowane i sprytne. Bo seks w dzisiejszych czasach trzeba kupić.

Wiesz co łączy Angelikę i Bogdana? To, że są zakładnikami samych siebie. Sa ofiarami swojego podejścia. Są własnym zaprzeczeniem.

Angelika najpierw zakłada sukienkę z ogromnym dekoltem, a później płacze, że faceci patrzą na jej cycki. Bogdan najpierw wydaje pieniądze na kogoś nieznajomego, a później dziwi się, że kobiety lecą tylko na jego kasę. Angelika najpierw robi komuś loda w hotelowym pokoju, a później jest zaskoczona tym, że mężczyźni traktują ją przedmiotowo. Bogdan najpierw podkreśla swój status, a później zastanawia się czemu kobiety nie kochają go za jego charakter.

Jest taka prosta, stara zasada. Jeśli coś wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i chodzi jak kaczka - to musi być kaczka. Jeśli jakaś kobieta wygląda jak łatwa szmata i zachowuje się jak łatwa szmata, to czego może oczekiwać po swoich relacjach z facetami? Bycia traktowaną jak księżniczkę? Z kolei jeśli mężczyzna wygląda jak bankomat i zachowuje się jak bankomat, to z logicznego punktu widzenia na co może liczyć ze strony kobiet? 

Dziesiątki razy miałem do czynienia z mężczyznami i kobietami, którzy swoimi zachowaniami zaprzeczali oczekiwaniom, jakie mieli wobec znajomości z płcią przeciwną. A później byli zdziwieni, że związki nie układają się po ich myśli. Ale w tym przypadku naprawdę nie ma tu większej logiki. Dostajesz dokładnie to, co dajesz od siebie. Ludzie traktują Cię tak, jak sam lub sama chcesz, aby Cię traktowali. Dlatego zanim następnym razem zaczniesz przeklinać kobiety/mężczyzn, to zacznij od zastanowienia się czy problem tak naprawdę nie leży po prostu… w Tobie. I jak to Gandhi kiedyś powiedział: „bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”.